niedziela, 26 października 2008

Nauka nie zając, nie ucieknie;)

No i nie nauczyłam się, co i jak z tym blogiem. Musi być jak jest, aż się zmobilizuję. Tak sobie tylko trochę poklikałam na różne zakładki i opcje i stwierdziłam, że za dużo tego a z opresji wybawił mnie Potomek, który to był zniknął w czeluściach Estetycznie-Urągającej-Kuchni (remont mam i się chyba przeciągnie, bo koncepcja zmienia się jak pogoda w kwietniu) i zażyczył sobie 'omlet bread' (chleb upaćkany w jajku i usmażony na maśle). A że Potomek do strasznych niejadków należy, to łapiemy ze Współtwórcą każdą okazję, co by żołądeczek Króla Niejadków obciążyć chociaż odrobiną kalorii. Potrawa ta, nudna sama w sobie, jest stałym hitem w jadłospisie Potomka, a ma dwie wersje: 'z miodkiem' lub 'z kecupem'. Dorzucając do tego nieśmiertelny rosołek, proszę się nie dziwić, że moje zdolności i zapędy kulinarne pojechały na wakacje. Wracając do tematu, Potomek musiał głodny być, bo moje udawanie, że nie słyszę (och naiwności, ale zawsze mam nadzieję, że wymyśli coś innego, bo ileż tego chleba z jajem można wtrynić w ciągu tygodnia?) zakończył "Mama, zrób 'omlet bread' plose, psecies po polsku mówie'. To w ramach stopniowego samouświadamiania, że w domu panuje dziwna zasada i każdy mówi do każdego w odgórnie wychowaniem ustalonym narzeczu. Potomek też musi się podporządkować, a jak:)

piątek, 24 października 2008

No to wroooom!

"Najtrudniej zacząć, potem jakoś leci"-durna teoria w milionie wersji, a zawsze się sprawdza. No to zaczynam, tytuł bloga już mam. Potomek wymyślił. Potomek słabo wtedy znał języki dobrze mu obecnie znane i wymyślał różne takie. Nadal wymyśla, ale teraz zdaniami, często podrzędnie złożonymi-taki wygadany się zrobił:) Siedzę z Potomkiem w domu, się nazywa, że na L4, to sobie wymyśliłam, że może zacznę coś pisać, bo Potomek rośnie a skleroza postępuje;) Powinnam była zacząć kilka dni temu, kiedy narkoza po zabiegu dawała lekki oszołomek, może byłoby ciekawiej. Bo L4 na mnie, nie na Potomka. Potomek ma końskie zdrowie i dlatego wszyskim naokoło się chwali, że w zeszłym miesiącu miał katarek. I dźwięcznie pociąga nosem, na wypadek gdyby ktoś nie wiedział, co to katar.
Tak się zastanawiam, czy ja to w ogóle opublikuję, ale najwyżej zamknę oczy i kliknę na ten pomarańczowy prostokąt. Teraz idę się nauczyć obsługi bloga, żeby ładniej było;)
Miłego weekendu!