piątek, 31 lipca 2009

Kolejne ramki

Spodobał mi się wczorajszy obrazek z rakietą i z rozpędu zrobiłam dwa kolejne. Mam nadzieję, że zamawiającej też się spodobają, bo nie konsultowałam projektów, a kwiatki jakoś mi nie pasowały. No i na pewno będę musiała zrobić kopie i kontynuować serię, bo Potomek ma zadziwiająco dużo zdjęć, które pasują to takich 'pojazdowych' obrazków, a od jakiegoś czasu chcę mu zmienić wystrój sypialni.

czwartek, 30 lipca 2009

Kosmiczna ramka

"Szewc bez butów chodzi"- i wiele w tym prawdy, bo to nie pierwsza kosmiczna ramka. Poprzednia powstała dla jego rówieśnika z zaprzyjaźnionego forum. A zdjęcie Potomka z rakietą, którą zimą wykonaliśmy razem z pudełka po termosie i kolorowego kartonu, aż prosiło się o taką szatę. W końcu udało mi się zmobilizować i ramka powstała jako test warsztatu przed większym projektem. Najważniejsze to od czegoś zacząć:)


Tym razem rakieta podejrzana u Mirabeel.

poniedziałek, 27 lipca 2009

Snips&snails and puppy dog tails

Powyższy obrazek przedstawia początek Potomkowej fascynacji ślimakami, która nie minęła, chociaż zdjęcie zostało zrobione 2 lata temu, a wręcz przybrała na sile i obecnie pomieszkuje z nami ok. 10 sztuk tych oto ślicznych ślimaczydeł. Mają swoje pudełko, które Potomek regularnie sprząta, są dokarmiane ślimaczymi przysmakami, i nawet chodzą z nami na zakupy, czym wzbudzamy powszechne zainteresowanie:D Miały też sesję zdjęciową, ale chyba fotki nie spodobały się Potomkowi, bo nie mogę nic znaleźć na karcie; widocznie będzie następna.
A niedawno na śniadanie dostałam to:


I jeszcze coś z serii "Dialogi z Potomkiem":

Potomek: Mamo, a co jest w środku, w komórkach?
Ja: Różne rzeczy...
Potomek: DNA?

(Potomek ostatnio naoglądał się serialu "Było sobie życie" i się zaczęło:)

niedziela, 26 lipca 2009

Szafka na klucze

Klucze, jak powszechnie wiadomo, mają nogi, złośliwą naturę i zdolność znikania w najmniej odpowiednim momencie. Postanowiłam więc je uwięzić i ozdobiłam szafkę na klucze, która swoje na pewno odleżała i chyba zasłużyła na nowe ubranko:) Spękania powstały przy użyciu Crackle Medium Stamperii, a wypełniłam je złotym, sypkim cieniem do powiek (bitum gdzieś się schowało, a porporiny jeszcze się nie dorobiłam) i całość utrwaliłam satynowym lakierem w sprayu:)
A szafka zawiśnie na ścianie w przedpokoju, gdzieś pod tymi koszykami:
W Jysku dosyć podejrzliwie zerkali na moich rodziców, kiedy poprosili oni o 11 sztuk, ale wydało mi się to bardziej atrakcyjną alternatywą dla pawlaczy i boazerii, która panowała w przedpokoju. No i świetnie ukryły rury gazowe, które jakiś genialny architekt zaplanował na każdej ścianie. Teraz koszyki czekają na etykiety, drzwi na wymianę, a rodzina na obiad;)

sobota, 25 lipca 2009

Twórczość radosna


Wczorajszy upał uwięził nas w mieszkaniu do późnego popołudnia, kiedy to najbliższy plac zabaw ogarnia jako taki cień, a że w czasie upału dzieci się nudzą (czy jakoś tak), to musiałam coś wymyślić. Jako że Potomek co jakiś czas robi podchody do moich akrylówek, to w końcu pozwoliłam mu poszaleć. Dostał swoją drewnianą skrzynkę, prowizoryczną paletę z zestawem pędzli i ruszył do dzieła.

Na początku powstała burza nad bardzo regularną łąką:)

...a później dostał wałek do malowania i powstało coś zainspirowane chyba odwiedzeniem sanockiego zamku i obejrzeniem galerii Zdzisława Beksińskiego, która ku naszemu zdumieniu niesamowicie się Potomkowi spodobała!

poniedziałek, 13 lipca 2009

Miśkowy stolik

Dokładnie latem zeszłego roku ozdobiłam stolik i pomalowałam krzesełka do pokoju Potomka:


A niedawno poproszono mnie o ozdobienie stolika z Ikei dla pewnej Małej Damy, którego lakierowanie oficjalnie zakończyłam wczoraj i dzisiaj stolik wyprowadzi się od nas... Chyba mi trochę smutno, bo przywiązałam się do tych miśków.

piątek, 10 lipca 2009

Szkatułka

Mało mnie tutaj ostatnio, ale lato w pełni, a do tego na brak zajęć nie narzekam i blog niestety musi poczekać na swoją kolej. W ramach relaksu pomiędzy jednym projektem a drugim powstała szkatułka. Miałam taką jedną testową, która już swoje odczekała, została przemalowana kilka razy i w końcu doszłam do wniosku, że najwyższy czas dać jej spokój. Poprzecierałam ją tu i ówdzie odkrywając liczne warstwy farby (niektóre domalowane celowo), dodałam trochę pieczątkowych wzorów utrwalonych embossingiem na gorąco (ramka i napisy) i białą akrylówką (cała reszta) i dokleiłam jakiś kwiatowy motyw, który musiałam trochę dopasować do całości, bo wyglądał jak Cadillac prosto z salonu. Całość zanurzyłam w farbianej mgle i teraz jeszcze tylko czeka mnie lakierowanie, ale to ostatnie zostawiam sobie na wieczór przy kolejnym odcinku serialu "House M.D", którego to 4 sezony przywędrowały do mnie w ramach prezentu urodzinowego od ukochanego Męża:) Miało być na całe wakacje, ale tak wciąga, że jeden odcinek dziennie to za mało... No i wydało się dlaczego mnie tu nie ma;)