poniedziałek, 21 maja 2012

One tough cookie

Dwa lata temu Potomek rozciął sobie brodę w szatni w przedszkolu. Normalne przemieszczanie się w tym pomieszczeniu było dla niego zbyt uciążliwe. Najciekawiej było przepełzać nad ławkami - niestety jednej zabrakło w niewłaściwym miejscu, a druga 'ugryzła' go w brodę. Było mnóstwo wrzasku (strona o tym wypadku już kiedyś pojawiła się na blogu), ale na szczęście obyło się bez szycia. Pan doktor posklejał plastrami chirurgicznymi, to co wypełzało z brody i została tylko mała blizna:)







Wyszła bardzo kolorowa strona z papierów z Galerii Papieru.

1 komentarz:

Magda pisze...

A ja lubie swoje blizny - z kazda mam jakies wspomnienia. Tu sie bawilam z najlepsza kolezanka, tu mi Babcia pomogla, tu zbyt energicznie szklanki wycieralam itd. Buziaki!