sobota, 28 lutego 2015

Kids were here...

Dla bałwanów jest już stanowczo za ciepło:)


Potomek twierdzi, że to poniżej jest poukładane;) Ciekawe, czy chronologicznie?:)


poniedziałek, 23 lutego 2015

niedziela, 22 lutego 2015

8/52

Nowa, ulubiona piżama? Stara, ulubiona była już zdecydowanie za ciasna.

 A portrait of my daughter, once a week, every week, in 2015.

Gdyby koty umiały latać, to byłaby to zabawa z kotem. A tak, to wyszła zabawa wstążką.
 
A portrait of my son, once a week, every week, in 2015.

sobota, 21 lutego 2015

Kids were here...

Trochę bałaganu. Katastrofa kolejowa w zoo, albo coś w tym stylu:)


Jakaś scena z planu filmowego. Potomek od miesięcy, z przerwami,  robi filmy poklatkowe z setek zdjęć z działem ludzików lego. Niektóre sceny są niesamowite!

poniedziałek, 16 lutego 2015

Album

Ostatnio jakoś albumy mi wychodzą:)








niedziela, 15 lutego 2015

7/52

Zostało mi trochę drożdży po pieczeniu rogalików i Potomki dostały pizzę na 'lunch';)

 A portrait of my daughter, once a week, every week, in 2015.

A portrait of my son, once a week, every week, in 2015.
 

sobota, 14 lutego 2015

Kids were here...

Cały wczorajszy wieczór Potomek wspólnie z Dziadziem budowali czołg:)


A Potomkini drogą kupna i portfela Babci, nabyła  "fafę" i jest ukontentowana:)

 

Happy Valentine's Day

Rzutem na taśmę powstało kolejne dzieło. Trzecie do tej kolekcji. I tym sposobem wszyscy najważniejsi zostali obdarowani:)

czwartek, 12 lutego 2015

Mniam, mniam...

Gotowanie nie jest moja pasją, pieczenie również nie. Jako nastolatka sprawdziłam, czy umiem, umiałam i tyle mi wystarczyło. Zero wirtuozerii. Ale jeść trzeba i czasami mnie ponosi;) Ostatnio Potomki zajadają się tymi rogalikami .
Wiem, dzisiaj Tłusty Czwartek, ale pączki to ja zrobiłam dwa razy w życiu, za pierwszym razem, żeby stwierdzić, że smażenie średnio mnie bawi, a za drugim, że bawi mnie jeszcze mniej:) W pobliżu mamy piekarnię i pączków tam ci dostatek. Ja za nimi nie przepadam, a faceci trafią po zapachu;) Jak im się jeszcze zmieszczą;)

A wracając do rogalików, to Potomek był zafascynowany najpierw zaczynem, a później tym, jak ciasto bardzo urosło (no i wydało się, że ciasta drożdżowego, to ja dawno nie piekłam;)


Rogaliki znikały w tempie błyskawicy, Potomkini zgarniała po dwa, na wszelki wypadek:)


środa, 11 lutego 2015

Walentynkowy projekt

Potomkini sama jeszcze niewiele potrafi zrobić, ale przy odpowiednim sterowaniu wychodzą jest cuda:)

 
Potrzebujemy: blejtram, farby (najlepiej akrylowe), taśmę malarską, szablon w kształcie serca wycięty z papieru, pojemnik na farbę, pędzel, fartuszek dla artystki:)
Pierwszy obrazek zaczęłyśmy od przyklejenia serca z papieru do tła (malutkimi kawałkami taśmy dwustronnie przylepnej) i polecenia 'Maluj':)
 


Następnie serce odkleiłam, a farbę dosuszyłam suszarką do włosów. Zamalowaną część obrazka okleiłam taśmą malarską i do pojemnika nałożyłam nowy kolor farby. I znowu "Maluj".


Na koniec, na mokrej farbie pomogłam Potomkini odcisnąć dłoń i wysuszyłam. Reszta, czyli te czarne i białe mazaje, to już ja.


Kilka dni później tą samą metodą powstał kolejny obrazek.


 Dorzuciłam kartki, ozdobiłam koperty i poleciało za Wielką Wodę.


Czeka nas jeszcze jeden obrazek, tym razem większy i przy udziale Potomka, jak już uda mi się go złapać pomiędzy jednym a drugim wypadem na 'górkę'. Ten ma bliżej do adresatów, więc do Walentynek chyba zdążymy.

wtorek, 10 lutego 2015

Album

Kolejny album dla innej znajomej babci.









poniedziałek, 9 lutego 2015

Zima

Na całej połaci - śnieg.
W przeróżnej postaci - śnieg.
Na siostry i braci
Zimowy plakacik - śnieg... śnieg.
(J.Przybora)
 
Piękna zima przytrafiła się Potomkowi na ferie.
Kiedy szykowaliśmy się, świeciło słońce, ale zanim udało nam się wyjść, znowu zaczęło sypać śniegiem. Za to zabawa była przednia i zrobiłam całą masę zdjęć.
Potomek niezaprzeczalnie dorasta. Potomkini przy nim to taki mały kociak biegający za kłębkiem wełny. Chociaż razem też świetnie się bawią.
 



Pomiędzy 'Mamo, weź ją stąd!' są też chwile, że serce się rozpływa:)



Potomkini we wszystkim naśladuje starszego brata. Jedzenia śniegu też on ją nauczył:)



Tą bryłę śniegu Potomkini cierpliwie niosła za Potomkiem i za każdym razem, kiedy on zrobił sobie przerwę w odśnieżaniu, ona kładła ją na sankach. Po czym Potomek niedbałym machnięciem zrzucał ją z sanek, a Potomkini znowu zaczynała pochód:)


 
 
I nadal sypie śnieg....